Tytuł: "Nie mów nikomu"
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 352
Ocena: 4/6
Można by powiedzieć: Coben, spotkanie drugie. :)
Od śmierci Elizabeth minęło osiem lat, ale młody lekarz David Beck nie może poradzić sobie ze śmiercią swojej ukochanej. Została brutalnie porwana i zabita przez Killroy'a, który bez skrupułów wymordował kilka innych kobiet, zostawiając na ich policzkach wypalony znak "K". Po identyfikacji okazało się, że ojciec dziewczyny zidentyfikował Elizabeth i została pochowana, ale... No właśnie, w tym przypadku cała historia zaczyna się od dziwnych maili do Davida, które wyraźnie wskazują na to, że Elizabeth jednak żyje! W dodatku David ma się z nią spotkać, ale mamy kolejne "ale", gdyż, jak to kryminałach bywa, lekarz zostaje posądzony o zabójstwo swojej żony, śledztwo się rozkręca i sytuacja Becka zamienia się w nieciekawą. Sam pościg policji to pestka, ale śledzący mężczyznę bandyci to już o wiele większy, bardziej niebezpieczny problem.
Nie chciałbym mieszać tej książki z błotem, ale trochę się zawiodłem. Euforia, która mi towarzyszyła przy czytaniu "Najczarniejszego strachu", gdzieś mi się ulotniła. Początek był strasznie przeciętny i aż dziw bierze, że za ekranizację tej powieści Coben zarobił coś koło miliona dolarów. Nic ciekawego w tym nie było, akcja się rozkręcała, żeby w końcu dotrzeć do końca. I tu było wręcz wybornie. Dużo się działo, autor odkrywał kolejne tajemnice, wszystko zaczęło łączyć się w całość. Zakończenie zdecydowanie bardziej przypadło mi do gustu, było bardziej dynamiczne, zaskakujące.
Może to przez to, że czytałem tę powieść w autobusie przy grającym w tle radiu i rozmawiających ludziach, ale nie czułem napięcia zaserwowanego dla thrillerów. Owszem, nie powiem, że źle mi się czytało, bo bardzo dobrze mi się czytało, ale jak na mnie autor nie podziałał aż tak mocno.
Gdybym miał ocenić końcówkę, dałbym 5 może i nawet 6, ale oceniam całość, więc maksymalna ocena to 4. Dzisiaj na tyle. Wiem, że krótko, ale gdzieś pani Wena mi zwiała. :)
Nigdy nie miałam do czynienia z Panem Cobenem, ale jak to się mówi: "Nigdy nie mów nigdy". Cztery to nie taka zła ocena, więc jak będę miała więcej niż chwilę wolnego czasu to poszukam jego powieści w bibliotece. :)
OdpowiedzUsuńmnie Coben jakoś zawsze najbardziej podchodził w seriiz Myronem reszta była słaba...
OdpowiedzUsuńW Cobenie zakochałam się podczas czytania serii o Myronie. Inne książki, tudzież te pisane osobno, również mi się podobały. Może dlatego, że zawsze wybierałam takie, które miały w sobie znanych mi już z wcześniejszych tomów, postaci. Myślę, że to był duży plus. Coben worzy genialnych bohaterów, ale ich genialność można dostrzec dopiero wtedy, gdy wystarczając dobrze się ich pozna. Z różnych stron, w różnych sytuacjach... Jeżeli chodzi o książki z całkowicie nowymi bohaterami, nieznanymi dotychczas, ale przeznaczonymi tylko i wyłącznie dla tej jednej powieści, jest różnie. I podejrzewam, że to jest główny powód ich przeciętności.
OdpowiedzUsuń好地區貨倉設施葵芳儲存倉idc中國linux網頁寄存註冊防毒軟體開倉地區倉網頁中文代理
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki Harlana Cobena, ale jeszcze nie czytałam tej. Z pewnością w najbliższym czasie ją przeczytam : )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie ;D