27 kwietnia 2012

Rachel Hawthorne "Blask księżyca"

Autor: Rachel Hawthorne
Tytuł: "Blask księżyca"
Wydawnictwo: Amber
Ilość stron: 271
Ocena: 4/6
Książki o wampirach zdominowały rynek księgarski. Jak to się mówi ilość nie znaczy zawsze jakość. Sam trzymam się od takich książek z daleka, ale "Blask księżyca" zmienił diametralnie moje poglądy pomimo kilku mankamentów.
Na początku powieści poznajemy Kaylę, nastolatkę, która straciła rodziców w lesie po tym, jak myśliwi ujrzeli wilki i strzelili do nich. I tak kilka lat później Kayla wyrusza do tego lasu w parku narodowym, aby pokonać swoje lęki. Spotyka tam Lucasa. Zgadywać nie musicie, że jest jednym wielkim chodzącym "seksem" z seksownym uśmiechem i ogromną ilością mięśni, które kryje pod swoją idealnie dopasowaną koszulką. Główna bohaterka niejednokrotnie wspomina o tym uśmiechu, który niby ją tak zafascynował. Dodatkowo jest niezwykle tajemniczy i szybko biega. Normalnie skóra ściągnięta jakby z wampira.
Do tego dołącza się do nich kilkoro przewodników i drużyna doktora Keana, który próbuje odnaleźć w tymże lesie dowody na istnienie istot, które mogą się zmieniać się z człowieka w wilka.
Książka nie miałaby sensu, gdyby nie pojawił się jakiś rywal Lucasa, który oczywiście flirtuje z Kaylą. Kayla nawet na początku sama do tego prowadzi, aby Lucas zaczął być zazdrosny o tego całego Mike'a.  Ta fałszywa miłość zmienia się szybko po wydarzeniach, w których bierze udział nasz Mike. Okazuje się, że Keane chce złapać jakiegoś zmiennokształtnego, czyli tego człowieka, która się zmienia w wilka, aby móc zrobić dokładniejsze badania. Wykorzystuje do tego nieświadomą niczemu Kaylę i atakuje ją (Mike, oczywiście) tj. zaczyna obmacywać i całować tylko tak dla pokazu, aby przywołać tego wilka o zmiennym kolorze sierści. Nie opowiedziałem o tym jeszcze, ale ten wilk był tak jakby opiekunem Kayli i bronił ją w trudnych momentach na przykład, kiedy niedźwiedź ją zaatakował. Przybiegł i złapali go w klatkę.
Wydarzenia toczą się potem bardzo szybko i dochodzi do przysłowiowego happy endu, a Kayla dowiaduje się wielu nowych rzeczy o sobie i o swoich rodzicach.
Co do książki od strony technicznej nie byłbym taki zadowolony z efektu. Autorka stworzyła kolejnego "superboga", którego skonfrontowała z jakimś zwykłym osiłkiem, który na końcu i tak będzie przegrany. W "Zmierzchu" było zresztą podobnie. Kolejny fan sag o wampirach mógłby się spodziewać kolejnej książce o gryzieniu i jadzie, który trzeba wyssać, a tu było o wilkach. Sama przemiana człowieka nie była tak straszna , jak była zapowiadana. Ja bym to nazwał "padaczką", bo bohaterka cała się trzęsła, po tym jak powiedziała do Lucasa, że go kocha. Książka była bardzo przewidywalna. Sytuacja z niedźwiedziem była dużym zaskoczeniem dla mnie, bo wilk uratował Kaylę, a nie sam gromowładny Lucas. Później okazało się, ze to był on, więc ten, kto by dobrze się zastanowił, zgadłby wcześniej. Walka Lucasa z dawnym przywódcem stada była dramatycznie opisana, że niby Lucas ma umrzeć z powodu ran, ale tak wyszły z tego nici, bo kto by został z Kaylą, która może umrzeć (całkowity nonsens, bo jak można umrzeć od drgającego ciała?)
Podsumowując, daję ocenę 4/6. Wiem, trochę to nie zgodne z tym, co tu napisałem, ale sentyment do tej książki nie pozwala mi zrobić inaczej.
----------
Tym razem zrobię dłuższe postscriptum, bo mam kilka spraw do powiedzenia. Chwalić się nie wypada, ale ja to zrobię. Dzisiaj byłem na zawodach z biegów przełajowych. Było dziesięć uczestników z mojej kategorii, a ja zająłem piąte miejsce (dyplomy są do szóstego) i załapałem się na ten dyplom. Moje aspiracje podążyły dalej, myśląc o jakiejś nagrodzie, ale się przeliczyły i zostałem z dyplomem. Przy tym tysiącu siedmiuset metrów do przebiegnięcia wyszło całkiem, całkiem. Konkursy przedmiotowe są definitywnie moją lepszą stroną, więc tym się zajmę. Ostatnio przeglądałem testy z egzaminów gimnazjalnych i uznałem, że były proste. Historia była wręcz banalna, polski podobnie (wypracowania prostszego nie można było sobie wymarzyć). Matma nie była też taka zła, a na angielskim nie było też wielkiej filozofii. Trochę trudniejszy był test przyrodniczy. Ja nie wiem, kto wymyślił, żeby cały test składał się z jakich doświadczeń i wykresów, które potrafią człowieka nieźle zająć przez tą godzinę. Te obliczenia z geografii były jakieś masakryczne. Trochę głupio to zrobili z tego względu, że przez całe gimnazjum maglują nas z jakimiś tabelkami o witaminach, ponad dziesięcioma reakcjami otrzymywania soli, toną wzorów i zależności albo czynników rozwoju polskiego rolnictwa.  Kończę, a w następnej recenzji książka od portalu Na kanapie. I jeszcze dwie piosenki odkryte przez moją siostrę.

20 komentarzy:

  1. Dlaczego tak świetne książki są zawsze dla mnie niedostępne w moim mieście? Nie rozumiem tego.
    Ale poza tym chętnie bym ją wyszukała na internecie i pochłonę gdybym tylko miała czas na grzebanie w sieci.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam 2 części pierwsze, ale nie czytane. Mam nadzieję, że niedługo to nadrobię :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi ta książka kompletnie się nie podobała, ale każdy ma swój gust. :)
    Testy może i łatwe, ale pisz po dwa testy dziennie. Po tej pierwszej godzinie głowa już mnie nieźle bolała. :c
    Teraz pozostaje tylko czekać na wyniki. :)
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnio gdy byłam z koleżanką w bibliotece oddawała tą książkę, ale ja wtedy nie miała na nią ochoty. Teraz gdybym miała okazję chętnie bym przeczytała ;)

    Gratuluję sukcesu, piąte miejsce to też coś ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hm. Czytałam już dość dużo książek o podobnej tematyce i nie jestem przekonana, czy ta mogłaby mnie czymś zachwycić. Ale może kiedyś przeczytam, jeśli będę miała okazję do tego.
    Gratuluję sukcesu! Też biegałam na przełaj, jesienią :)
    Pod Twoją opinią o egzaminach mogłabym się podpisać, gdybym ich sama nie pisała. Z perspektywy sali wszystko wygląda nieco inaczej. Ale źle ani bardzo ciężko na szczęście nie było. ^^
    Bardzo podoba mi się "Sour Candy".
    Ale się rozpisałam! Kończę już, pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Książki nie przeczytam, bo wampiry, wilkołaki to nie mój świat. Co do recenzji to jest naprawdę dobra po za opisem. Zupełnie się pogubiłam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak widzę książka ma swoje zalety, ale jakoś mnie do niej nie ciągnie. Chyba - jak większość - nieświadomie postanowiłam zrobić sobie przerwę od tej tematyki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Po tym co przeczytałam w Twojej recenzji stwierdzam, że to kolejna płytka książka z gatunku paranormali i raczej nie będę się za nią specjalnie rozglądać. No chyba, że sama wpadnie mi w ręce, a ja będę miała ochotę na coś lekkiego ;D
    Egzaminy pisałam, tzn z części mat-przyr byłam zwolniona, ale polski, historia i angielski były banalne :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja także daruję sobie tą książkę. Gratuluję sukcesu :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Książka zdecydowanie nie dla mnie. Jestem do niej strasznie uprzedzona i nie mam zamiaru tego zmieniać.

    Co do egzaminów, widziałam tylko te z pierwszego dnia i popieram Cię w 100% - banalne. Chociaż, fakt, z perspektywy sali pewnie inaczej to wyglądało.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ta pozycja nie jest dla mnie, mimo, że nie oceniłeś jej zbyt nisko. Mam już dosyć wampirów. Nigdy nie więcej. No może poza jednym przypadkiem - "Dracula". :)

    Gratuluję piątego miejsca! :)

    Ja przeglądałam tylko historię i język polski. Wypracowanie jak marzenie. Ja nie marudzę, bo te kilka lat temu, kiedy ja pisałam egzamin to pojawił się równie łatwy temat. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jest mnóstwo książek o tej tematyce, i większość oczywiście opiera się na tym samym schemacie. Wolę sięgnąć po coś ciekawszego :)

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja ciągle chętnie sięgam po książki o takiej tematyce i jeszcze mi się nie znudziło, więc i tym razem zaryzykuje.
    Gratuluje ponadto sukcesu.

    OdpowiedzUsuń
  14. Piosenki mi się podobają, książka niekoniecznie najwyższych lotów, ale też czytałam z ciekawością ją i kolejne 3 tomy. Chociaż wiesz, że zdradziłeś prawie całą fabułę? ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Pamiętam, jak w dniu premiery poleciałam do Empiku i ją kupiłam. Pamiętam również, że książka bardzo mi się podobała. Wciągnęła mnie na 2 godziny do tego stopnia, że straciłam poczucie czasu. Teraz już by tak bardzo do gustu mi nie przypadła. W gruncie rzeczy, nic specjalnego.

    OdpowiedzUsuń
  16. Hm.. Sam nie wiem, czy twoja recenzja bardziej mnie zachęciła czy zniechęciła do przeczytania książki. Niby to jest to, co lubię, aczkolwiek kolejny raz czytać powieść o podobnym schemacie/fabule to już nie to samo, co pierwowzór, który osiągnął tak wielki sukces. Po książkę chyba nie sięgnę. Zapraszam serdecznie na mojego bloga z recenzjami: http://extinctdreams.blogspot.com/ Pozdrawiam, Avenix.

    OdpowiedzUsuń
  17. Jasne, jeśli chcesz to skopiuj te ustawy albo cały tekst, tylko zmień nazwę bloga xd

    OdpowiedzUsuń
  18. Po książkę na bank nie sięgnę. Nie mój gatunek. Bronię się rękami i nogami przed takimi czytadłami, a sama recenzja spoko. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie wiem czy "Blask księżyca" przypadłby mi do gustu, ale sama zmieniłam już zdanie o książkach o wilkołakach i wampirach i również nie skreślam ich na samym wstępie, bo czasem mogą się zdarzyć w nich niezłe motywy.

    OdpowiedzUsuń