31 lipca 2014

Nicholas Sparks "Bezpieczna przystań"

Tytuł: Bezpieczna przystań
Autor: Nicholas Sparks
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 423
Ocena: 6/6

Tym razem przyszła pora na kolejną książkę Sparksa, którą wypożyczyłem z biblioteki. Muszę przyznać, że nie zawiodłem się na tym jakże ostatnio popularnym autorze.

Bezpieczna przystań to historia Katie, która w niewiadomych okolicznościach pojawia się w Southport - małej mieścinie, gdzie wszyscy wszystko wiedzą, a ukrycie pewnych rzeczy, może przysporzyć niemałych problemów. Katie nie wygląda dobrze: wychudzona, blada; a i domek, który wynajmuje, nie należy do najlepszych i najpiękniejszych (trzeba go generalnie wyremontować). W sklepie, do którego codziennie przychodzi (samochodu tez nie ma), kupuje niewielkie ilości jedzenia, bo na nic więcej jej nie stać.

W sklepie poznaje Alexa (właściciela, ojca dwójki dzieci: Josha i Kristen), który swoją spostrzegawczością powoli domyśla się historii dziewczyny. Ich znajomość rozpoczyna się od banalnej rozmowy o książkach Dickensa. Do tego dokłada się Kristen, która niezmiernie lubi spędzać czasz z panną Katie. Znajomość zaczyna coraz bardziej się rozwijać, Katie staje się coraz mniej nieufna, aż w końcu kompletnie zmienia stosunek do Alexa i dzieci. Początkowa nieufność zmienia się w coś więcej, a jej życie powoli zaczyna się układać u boku Alexa i dzieci (pikniki nad morzem, spędzanie coraz większej ilości czasu, wycieczki do wesołego miasteczka). Jednak do czasu...

Czytanie tej historii mogę podzielić na kilka etapów. Pierwszy z nich był bardzo interesujący i pozytywnie nastawił mnie do tej książki. Poznanie się Alexa z Katie było nieuniknione, jednak obyło się bez słodyczy i cichych westchnień, jak w drugim etapie. Drugi etap już niestety zmienił moją opinię o tej książce za sprawą dzieci-swatek i słodyczy, która niemal wypływała z kart tej powieści. Kristen, wołająca: Tatusiu, może weźmiemy pannę Katie nad morze? (dzieci-swatki to jest coś strasznego) i myśli Katie: O!!! Spojrzał na mnie!!! Jednak ja całą siłą woli nie oddam jego spojrzenia!!! zniszczyły cały początek, ich niebanalne spotkanie (wprawdzie czytałem o zaczynaniu znajomości kanapkami, jednak na Dickensa nigdy nie wpadłbym), a także moją dobrą opinię (w tej chwili pomyślałem, że to będzie pierwsza książka Sparksa, którą skrytykuję). I dopiero trzeci etap bardziej dramatyczny i obfitujący w wydarzenia z amerykańskiego filmu sensacyjnego przywrócił moje nadzieje w związku z kolejną książką Sparksa.

Historia, jaką autor przedstawił jest niebywała, a tajemnic, sekretów i zwrotów akcji nie brakuje. O przeszłości Katie dowiadywałem się z retrospekcji, które autor wdzięcznie wplótł w akcję powieści. Chwilami miałem wrażenie, że o wiele chętniej czytam o wydarzeniach z przeszłości dziewczyny niż obecnie dziejące się miłosne uniesienia i przejażdżki nad morze.

Uwaga! Spoiler!
Moim zdaniem autor bardzo dobrze spisał się, jeśli chodzi o bohaterów, a szczególnie Kevina - byłego męża Katie. Nie wiem, czy korzystał z jakichś informacji na faktach, ale kreacja tego człowieka była bardzo dobrze skonstruowana. Szaleństwo na punkcie żony w połączeniu z alkoholizmem i fanatyzmem religijnym dały bardzo dobry efekt psychopaty i człowieka, który nie umie panować nad emocjami. Do tego ciągłe cytaty z Biblii w sytuacjach, które mnie najbardziej bulwersowały. Człowiek ten pozornie religijny na każdym kroku widział ludzi, którzy niby go obgadują, a żonę ciągle posądzał o zdradę z jakimś mężczyzną, który teraz z niego się śmieje (podkreślone oczywiście kilkoma cytatami z Biblii na temat zdrady) i zastanawiał się, dlaczego żona uciekła, skoro miała wszystko: piękny dom, wyjścia poza dom pod kontrolą męża, brutalny seks na każdym kroku, siniaki na całym ciele, krew w moczu, zionącego wódką męża...
Koniec!
Zakończenie, mimo masakry, jaką przewidywałem i już wyliczałem, kto weźmie udział w ręcznych, amerykańskich zabawach z bronią, zakończyło się wbrew moim przewidywaniom (trochę mnie poniosła wyobraźnia po Dla ciebie wszystko). 

Po tym całym wywodzie czas na podsumowanie. Mimo kilku wad, jakie wytknąłem Sparksowi, gorąco Was zachęcam do do przeczytania tej pozycji. Warto, bo książka od pierwszych stron intryguje, autor odkrywa kolejne tajemnice, a cała historia kończy się w interesujący sposób. Polecam!

***

To już ostatni wpis przed moim wyjazdem. Nie myślę o pisaniu innych, więc następny pojawi się za jakieś dwa tygodnie. A będzie to zbiorowy opis książek, które przeczytałem, a nie opisałem na blogu (głównie klasyka, bo teraz mam fazę na Makuszyńskiego, Bahdaja i seriale, które codziennie oglądam na TVP 1). Muszę też Wam zdradzić, że skończyłem płomienny romans z lipami (tylko przelotnie, bo suwmiarkę mogę odłożyć) i teraz zabieram się za przelanie na papier wniosków dotyczących zmienności liści tego przeszlachetnego drzewa. Zapowiada się ciekawa robota, a i książki Makuszyńskiego i Bahdaja, mimo mojego wieku, są bardzo interesujące i z chęcią po nie sięgam.  

11 komentarzy:

  1. Mam ją w wersji audio i strasznie mi się dłuży słuchanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię twórczość Sparksa, chociaż przyznam, że znam go przede wszystkich z ekranizacji jego powieści. Szczególnie ''Ostatnia piosenka' mnie zachwyciła, ale i pozostałe także są wzruszające. Powyższej książki akurat nie znam, ale skoro tak mocno ją zachwalasz to muszę koniecznie ją nabyć i przeczytać.
    ps. ogromnie jestem ciekawa wspomnianego przez Ciebie płomiennego romansu z lipami: Już nie mogę się doczekać recenzji.
    Przy okazji, życzę udanego wyjazdu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Nie wiem, czy Cię to zaciekawi, bo to ma być praca badawcza, więc żadnych fajerwerków nie oczekuj. :)

      Usuń
    2. Dobrze. Fajerwerków nie będę oczekiwać, ale i tak jestem zaintrygowana :)

      Usuń
  3. Widziałam film na podstawie tej książki i wątek z Kevinem podobał mi się najbardziej ;) A dzieci-swatki to rzeczywiście coś strasznego ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaraz, zaraz... Co Ty robisz z tymi lipami?

    OdpowiedzUsuń
  5. Sparksa bardzo cenię. Tej książki jeszcze nie znam, więc chętnie przeczytam, jeśli gdzieś na nią natrafię :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Sparks to kolejny popularny, zbierający same dobre recenzje na blogach autor, którego jeszcze nie znam.
    Jeśli chodzi o dzieci-swatki, przypomniało mi się, jak kiedyś córka mojej koleżanki (dodam: studentki, żeby ktoś znający mój wiek nie zaczął narzekać na nastoletnie matki czy coś ;) nalegała na spotkania naszych rodziców (tj. mojej mamy i taty tej koleżanki) i raz nawet przekazała własnoręcznie wykonaną kartkę z życzeniami. Wszyscy myśleliśmy, że chce ich wyswatać. ;)
    A na wpis o Makuszyńskim i tajemniczych lipach będę czekać z niecierpliwością! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Udanego wyjazdu! Muszę wreszcie zapoznać się z twórczością Sparksa, może zacznę od tej książki. A "dzieci-swatki" przemilczę :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Książka mi się bardzo podobała, ale film jeszcze bardziej, choć rzadko to się zdarza. W ogóle wszystkie filmy na podstawie powieści Sparksa są cudne.

    pasion-libros.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń