Tytuł: Przygody Sherlocka Holmesa
Wydawnictwo: Oficyna Wydawnicza Rytm, Wydawnictwo Waza
Liczba stron:308
Ocena:6/6
Sherlock Holmes jest tak znaną postacią, a ja nie miałem jeszcze okazji poznać jego geniuszu, więc przy okazji wpadłem do biblioteki i poprosiłem o Przygody Sherlocka Holmesa.
Sherlock Holmes, jak pewnie wszyscy wiedzą, to doskonały detektyw mieszkający przy Baker Street wraz z doktorem Watsonem, który jest narratorem tego zbioru opowiadań. Detektyw charakteryzuje się bystrością i spostrzegawczością, która niejednokrotnie zaskakuje, bo nawet z kapelusza potrafi wyczytać garść informacji. Wystarczy odrobina dedukcji i po sprawie. Jednak to nie koniec umiejętności pana w jakże charakterystycznym płaszczu i czapce. Do tego dochodzi jeszcze znajomość psychologii, chemii, balistyki, matematyki i wiedza na temat różnych religii i kultur, a ja wraz z doktorem Jamesem Watsonem przecierałem oczy z wrażenia i zastanawiałem się, skąd on to wszystko bierze.
W zbiorze znalazło się 12 opowiadań o poczynaniach Holmesa. Wcale nie mam za złe, ze akurat wpadło mi w ręce 12 opowiadań, bo, jak dla mnie, opowiadania były strzałem w dziesiątkę. Doyle w każdym z opowiadań pokazał inną stronę śledztwa i mógł wymyślić wiele ciekawych przypadków. Jeśli chodzi o długość opowiadań - autor wszystko tak zaplanował, że historia zaczyna się i kończy w odpowiednich momentach, więc osoby, które nie lubią opowiadań (albo twierdzą, że są za krótkie), nie muszą się niczego bać. Moim zdaniem napisanie powieści byłoby lekką ujmą dla tak genialnego detektywa (wiem, że powstała powieść i to niejedna, ale opowiadania pokazały mi, że dla Sherlocka wystarczy dwadzieścia stron, żeby rozwiązać piekielnie trudną zagadkę).
Jeśli chodzi o głównego bohatera, można by pomyśleć ideał. To słowo chyba jednak kiepsko pasuje - geniusz. Jak już wspomniałem - detektyw potrafił z kapelusza wyczytać informacje na temat tego, że jego właściciel dopiero, co ostrzygł sobie włosy i że kapelusz jest dla niego cenny, bo jest zużyty. Bardzo często dziwiły mnie jego dedukcje, które prawie zawsze były słuszne, a Holmes zawsze miał jakieś rozwiązanie zagadki, które brał znikąd (po obejrzeniu kapelusza oczywiście; poniekąd nie miałem możliwości obejrzenia tego kapelusza, jednak doktor Watson miał i nici z jego dedukcji). Doyle jednak nie zaszalał aż tak bardzo, bo pojawiło się jedno opowiadanie, w którym Sherlock pomylił się, a doktor Watson przyznał się, że to niejedyna taka sytuacja; ale, jak później wyczytałem - jeśli Sherlock nie znał odpowiedzi na zagadkę, to już nikt inny nie mógł jej rozwiązać.
Czytając opowiadania, oczywiście, wybrałem sobie faworyta (Pięć pestek pomarańczy), który był dla mnie najlepszym opowiadaniem całego zbioru. Tego jeszcze nie wspomniałem, ale nie wszystkie opowiadania mi się spodobały. Po przeczytaniu pierwszego nich (Skandal w Bohemii) miałem lekkie wątpliwości, co w tym Sherlocku jest, że cały świat szaleje na jego punkcie. Potem było coraz lepiej i nie mogłem się doczekać, kiedy znowu zacznę czytać następne opowiadanie i czym autor mnie znowu zaskoczy. Nie mogłem narzekać na monotonię w kolejnych tekstach. Autor stworzył historie, w których nie pojawiają się same trupy i strzelby; znalazło się miejsce także dla zagubionych fotografii, brylantów, a nawet tajemniczych dzieci.
Mam nadzieję, że to nie jest moja ostatnia przygoda z londyńskim detektywem, bo już nie mogę się doczekać, co interesującego spotka Holmesa w czasie kolejnych śledztw.
Swoją znajomość z Sherlockiem zaczęłam jakieś 15 lat temu i magia nadal działa :) Uwielbiam opowiadania Conan Doyla i wszystkie filmy i seriale oparte na podstawie jego twórczości.
OdpowiedzUsuńCzytałam i gorąco polecam! :D
OdpowiedzUsuńSherlock Holmes to klasyka, którą warto znać!
Nie czytałam jako dziecko i teraz już mnie nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńAż mi wstyd. Nie czytałam : ( Pojadę nad morze to będę szukała. Tam zawsze taniej kupię ;>
OdpowiedzUsuńNiestety zupełnie nie ciągnie mnie do historii detektywa - ani książki, ani filmy z tym nazwiskiem mnie jakoś nie interesują. Chyba jakaś inna jestem :P
OdpowiedzUsuńTym razem nie skorzystam z twojego polecenia, bowiem nie trawię klasyki i na dodatek nie lubię postaci Sherlocka Holmesa. Wręcz czuje do niego awersję, bo jako dziecko zmuszona była go oglądać wspólnie z rodzinką.
OdpowiedzUsuńMam wielką słabość do Sherlocka, uwielbiam go jako postać :) Mam też wielką ochotę wrócić do niego, bo jest jeszcze sporo książek o nim, których nie czytałam, ale wciąż brak mi na to czasu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nigdy nie lubiłam Holmesa, traktowałam go bardziej jak personifikację logiki detektywistycznej niż żywą postać, ale jakiś czas temu zaczęłam oglądać "Elementary" i wiesz, nawet mi się spodobało. :) Holmesa, co prawda, i tam niezbyt polubiłam (choć to chyba najsympatyczniejszy Holmes, z jakim się spotkałam), ale w Watson się po prostu zakochałam. ;)
OdpowiedzUsuń