16 kwietnia 2012

"Crom i uczeń czrnoksiężnika"&"Przygody Tappiego z szepczącego lasu"


Autor: Krzysztof S. Stelmarczyk
Tytuł:"Crom i uczeń czarnoksiężnika"
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Ilość stron: 325
Ocena: 6/6

Co do książki "Crom i uczeń czarnoksiężnika" podchodziłem z dużą rezerwą i myślałem sobie, że będzie to kolejna nudna książka dla młodszych dzieci. Jednak pozory mylą. Książka była naprawdę fajna.
Z Crom spotykamy się, kiedy dowiadujemy się o planach Darka von Detha. Ten człowiek, a zarazem wielki czarnoksiężnik próbuje zabić Crom, bo ma ona najlepszą iskrę. Nie wiem, jak to mam zdefiniować, ale ta cała iskra była potrzebna Darkowi. Chciał on zrobić z Pera wielkiego czarnoksiężnika (Per był wielkim nieudacznikiem), a iskra Crom w połączeniu iskry Pera dałaby bardzo mocną mieszaninę.Zgadywać nie trzeba, żeCrom przeżyła. Wraz z Perem, druidem wyrusza do Mu- stolicy całej tej magicznej krainy, aby zdać raport Radzie.
Jak się później okazuje droga do Mu staje się bardzo trudną do przebycia. W trakcie podróży Crom ginie i odnajduje się w Baśniowym Lesie. Poznaje tam Czerwonego Kapturka (według wizji autora jest on sześcioletnim chłopcem) i Złego Wilka (wilkołaka dla jasności). Wędruje tak długo, aż nie dociera do druida i Pera, przedzierając się przez Baśniowy Las, Przełęcz Łez, Pustynię Popiołów i Igłę.
Per z druidem maja też trochę kłopotów. Próbują przejść przez kopalnię krasnoludów, ale oczywiście nie udaje im się to. Ich dawny przewodnik, krasnolud, musi zostać, bo Gocha (królowa wszystkich krasnoludów) wymaga od niego, aby pełnił swoje "tacierzyńskie" obowiązki. (Kolejną ciekawą teorią jest fakt, że krasnoludy rodzą się na kamieniu i potem przechodzą kolejne stadia rozwoju, i stają się krasnoludami).
O tej książce mogę wypowiadać się w prawie samych superlatywach. Akcja jest wartka, nie dłuży się. Autor zaplanował bardzo ciekawe imiona bohaterów (wyżej wspomniana Gocha czy Darek von Deth), zabawne przypisy czy różne przemyślenia bohaterki ("Armia glutów" w nosie Pera może być przykładem. Pierwsze moje skojarzenie - fuj, ale scena bardzo oryginalna.) Co do zakończenia to się wypowiadał nie będę, bo wiadomo każdy sobie je zgadnie, czyli dobro zwycięża nad złem. Bardzo denerwującą przynajmniej kwestią były te angielskie imiona. Czyż nie ma jakiś pieknych polskich imion, które zasługują na zamieszczenie w książce do tego polskiej dla polskich dzieci? Widocznie do szczęścia nie jest potrzebna poprawna polszczyzna.
----------


Autor: Marcin Mortka
Tytuł:"Przygody Tappiego z szepczącego lasu"
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Ilość stron: 159
Ocena: 5/6

Kolejną książką od wydawnictwa Zielona Sowa jest "Przygody Tappiego z szepczącego lasu". Ta pozycja jest adresowana zdecydowanie dla młodszych czytelnbików.

Głownym bohaterem książki jest Tappi. Fikcja literacka ma to do siebie, że wszystko się dzieje, więc autor zaplanował, że Tappi będzie miłym, kulturalnym wikingiem wbrew pospolitemu mniemaniu o wikingach.
Autor stworzył dwanaście krótkich opowieści o tym, jak Tappi wraz Reniferem Chcichotkiem ratują szepczący las przed zagładą. Autor zamieszcza w tej książce podstawowe zasady dobrego wychowania: nie śpiewać w lesie, nie mówić z pełnymi ustami, nie bać się itp. Młody czytelnik może poznać przygody wikinga bardzo dokładnie. Tappi m.in. robi zapasy, budzi ze snu jakieś leśne stworzenia, które atakują jego dom, a on broni się patelnią (Swoją drogą nie był to chyba najlepszy pomysł. Dzieci w wieku przedszkolnym mają różne dziwne pomysły, a przykładem mogę być ja, który zrzucił swoją młodszą siostrę z tapczanu i uderzył garnkiem w głowę);poznaje Chichotka; słucha opowieści fałszywego Gawędziarza; odaje magiczny młot Sigurda i pokonuje Jarla Surkola.

Za egzemplarze recenzenckie bardzo dziękuję wydawnictwu Zielona Sowa:)
----------
Podsumowując dzisiejszą recenzje, jest ona dla Waszego młodszego rodzeństwa. Nie wiem, czy bym przeczytał coś takiego bez przymusu, ale była to bardzo fajna przygoda. No i czekam z niecierpliwością na egzemplarz recenzencki od portalu Na kanapie. Przepraszam za braki spacji czy jakiekolwiek błędy, ale Blogspot coś wariuje.

12 komentarzy:

  1. Mój starszy brat też kiedyś zrzucił mnie z tapczanu. I tak zabawa w Gumisie skończyła się nadłamaniem zęba... ^^
    Książki zapowiadają się ciekawie. Szkoda, że nie mam młodszego rodzeństwa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Obie pozycje są rewelacyjne. Zachwycają już na sam widok okładki. Bardzo chętnie rozejrzę się za nimi, gdyż zapewne najmłodsi w mojej rodzinie będą chcieli poczytać takie super bajeczki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Od jakiegoś czasu skupiłam się na recenzjach fajnych pozycji dla najmłodszych. Mam w rodzinie szkraba, któremu wszyscy czytamy bajki i wiersze. Muszę się rozejrzeć za tą książeczką.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakbym miała przeczytać mojemu braciszkowi książkę to by mnie zlinczował za sam pomysł. Ale sama po kryjomu chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  5. haha już myślałam, że blogi pomyliłam ;d jakaś nierozgarnięta jestem ;d cóż, mam tak mało czasu wolnego przed maturą, że raczej nie poświęcę go dla tych książek :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie, nie, zdecydowanie to nie moje rejony.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak tylko zobaczę w bibliotece to wypożyczę dla mojego bratanka. :3
    Chociaż chłopak ma już 10 lat to i tak lubi jak z nim czytam książki. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Raczej żadnej z tych dwóch pozycji nie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiem co kupić już mojej małej kuzynce :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Za stara jestem na takie książki i choć zdarza mi się jeszcze podobne czytać, te sobie podaruję ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zazdroszczę obydwóch książek! Miałam ochotę je przygarnąć, ale ostatnio strasznie narzekam na brak czasu i w końcu zrezygnowałam... Mimo wszystko będę musiała je kiedyś zdobyć :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Książki leżą na mojej półce. Jedna kończy "się" czytać, a druga czeka na swoją kolej. :)

    Dla młodszego rodzeństwa? E tam. Czasami fajnie wrócić do dzieciństwa i tyle! :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń