17 sierpnia 2014

Miszmasz, czyli to co ostatnio przeczytałem

Obiecałem, że napiszę post zbiorowy na temat książek, które przeczytałem podczas mojego wyjazdu, a także kilku, które przeczytałem w czasie wakacji, a nic o nich nie napisałem. Z tego posta wyjdzie coś jak podsumowanie (których nie pisze, bo cała blogosfera to robi) i chyba najlepiej wypunktuję, a potem napiszę o każdej kilka słów:

  • Szatan z siódmej klasy - Kornel Makuszyński
  • List z tamtego świata - Kornel Makuszyński
  • Awantura o Basię - Kornel Makuszyński
  • Stawiam na Tolka Banana - Adam Bahdaj
  • Kapelusz za sto tysięcy - Adam Bahdaj
  • Trzej muszkieterowie - Aleksander Dumas
  • Wszystko, tylko nie mięta - Ewa Nowak
Szatana... czytałem po raz drugi, bo stwierdziłem, że muszę go sobie przypomnieć. Pierwsze podejście było bardzo udane i z takim samym entuzjazmem podchodziłem do niej po raz drugi. Entuzjazm niestety trochę opadł. Winą obrzuciłem wiek (czytałem to jakoś po pierwszej czy drugiej gimnazjum). Może Wam to się wydać dziwne, ale w ostatecznym rozrachunku stwierdziłem, że ta książka dalej należy do moich ulubionych i z chęcią będę do niej wracał. List z tamtego świata był bardzo sympatyczną książką, którą przeczytałem w dwa (góra trzy, cztery dni). Fabuła książki opierała na poszukiwaniu skarbu po zmarłym przodku, który potrafił płatać krewnym figle (jego podobizna spadła ze ściany, ujawniając list, który nakazywał zebrać się rodowi Mościrzeckich). W czasie czytania Awantury o Basię miałem lekki kryzys, jednak uznałem ją za bardzo sympatyczną i optymistyczną pozycję. 

Zauważyłem, że powieści Makuszyńskiego, choć nie wszystkie, mają podobne elementy: skarb (Szatan... i List...), dzielne i silne kobiety (Wandzia Gąsowska, Basia Bzowska i z tego, co zauważyłem w serialu, też Panna z mokrą głową.), przemiana jakiegoś bohatera (w Szatanie... Iwo Gąsowski, w Liście... jeden z Mościrzeckich i jego służący, w Szaleństwach panny Ewy, którą czytałem bardzo dawno i mogę się mylić, Ewcia spowodowała przemianę jakiegoś staruszka), obecność psa-psotnika (w Awanturze o Basię Drab, w Pannie z mokrą głową i z tego, co pamiętam w Szaleństwach panny Ewy, ale skąd Ewcia wzięła psa, tego już nie wiem) i brak sentymentów wobec bohaterów (śmierć ojca Irenki Borowskiej i matki Basi). Jednak, co je łączy, to humor i niesamowite przygody.  

Stawiam na Tolka Banana to typowy przykład literatury Bahdaja (połączenie gangów, śledztw detektywistycznych i przygód to coś dla mnie). Początkowo miałem lekkie problemy z Stawiam na Tolka Banana, ale zakończenie i dalsze przygody utwierdziły mnie, że dobrze wybrałem. Kapelusz za sto tysięcy bardzo mi się spodobał, bo zawierał bardzo interesujący wątek detektywistyczny oraz ciekawe i zaskakujące zakończenie. 

Książka Dumasa bardziej mi się podobała w końcówce, początkowo nie mogłem się do niej przekonać, ale dobra intryga i zakończenie trochę zmieniły moją opinię o tej książce (jednak nie uznałem ją za najlepszą). 

Książki Ewy Nowak nie miałem w planach, ale zobaczyłem ją w bibliotece i stwierdziłem, że z chęcią przeczytam. Mój wybór okazał się strzałem w dziesiątkę, bo ta powieść pozwoliła mi się pośmiać, poznać rodzinę Gwidoszów i ich zwariowane przygody. Nie brałem jej w ciemno, bo wiedziałem jak pisze Ewa Nowak z Krzywego 10 (o lekkiej, wakacyjnej tematyce) i Bardzo białej wrony (najpierw podrywał kanapeczkami, a potem bił telefonem z zazdrości). 

I tak na koniec o moim romansie z lipami. Jak napisałem Cyrysi w komentarzu, to nie będą żadne fajerwerki, a tylko praca badawcza na Olimpiadę Biologiczną o tytule: Zmienność lipy drobnolistnej na terenie gminy Krzemieniewo (o tym rzecz jasna nie wspomniałem :)). Zabrałem suwmiarkę i pozrywałem po sto liści z dwudziestu drzew (nie masz ogołacać tych drzew... - moja nauczycielka biologii). Pomierzyłem blaszki i ogonki, policzyłem różne wskaźniki, wymyśliłem czynniki, jakie mogą wpływać na wymiary tych liści i zostało mi tylko dokończyć pisanie, bo czekam na kwasomierz Helliga (oczywiście, program do wykonania dendrogramu nie chce ze mną współpracować...). Jeszcze muszę wkuć cały materiał z biologii dla poziomu rozszerzonego (jestem w trakcie; już widzę, jak zacznę sypać bzdurami na obronie pracy) i przejść do etapu okręgowego.

Nie było mnie dwa tygodnie i nie będzie mnie jeszcze trzy dni (20 sierpnia wyjeżdżam na trzy dni), więc w następnej notce po moim przyjeździe napiszę coś o Dawcy Gerritsen, którą właśnie czytam (zapowiada się naprawdę dobrze). W czasie wyjazdu zamierzam przeczytać któryś tom Pana Samochodzika (moja wielka miłość z czasów podstawówki; nie miałem okazji przeczytać wszystkich tomów, więc muszę to nadrobić) i kilka książek Bahdaja. Została mi jeszcze powieść Evansa, którą ostatnią przyniosłem z biblioteki. Przypuszczam, że spodoba mi się, bo bazuję na opinii mojej siostry, która ją wcześniej przeczytała. 

To na tyle. Do zobaczenia w następnym tygodniu!

17 komentarzy:

  1. Czyżbyś odkurzał stare zapomniane powieści na półkach? Gwidoszowie są świetni. Uwielbiam ich <3

    Bardzo podoba mi się też, jak piszesz o tych blaszkach i ogonkach oraz rzucasz pojęciami, o których nie mamy pojęcia - przypomina mi się czas i moje zafascynowanie gdy mówiłam o dyftongicznej wypowie o i labializacji :) Uwielbiam ludzi z takim "bzikiem", więc będę szczerze kibicować twojej pracy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy raz przeczytałem tę powieść, a z Makuszyńskim i Bahdajem tak mnie napadło i stwierdziłem, że muszę przeczytać, bo to przecież klasyka, którą każdy musi znać. :)

      A z pojęciami, to chyba nie zaszalałem (żeby nie rzucać słów na wiatr, masz przykład: dehydroepiandrosteron). :)

      W liceum zauważyłem, że jestem strasznie kiepski z polskiego, więc Twoje pojęcia są straszne! :)

      Usuń
    2. Mnie przerażają Toje biologiczne, z racji, że to nie moje rewiry. A ciekawe słowa, które Tobie zafundowałam to określenia jeżyka gwarowego, którym się pasjonuje :)

      Usuń
  2. Uwielbiam ''Szatana z siódmej klasy'' i ''Awanturę o Basię''. Ech.. muszę odświeżyć sobie te lektury.
    Co do romansu z lipami :) Już wszystko jasne :) Szkoda tylko, że nie masz zdjęć, bo chętnie bym zobaczyła jak przebiegają takie badania na liściach. Nie słyszałam tez nigdy o takim urządzeniu jak kwasomierz Helliga i dopiero po wy-googlowaniu dowiedziałam się co i jak.
    Ja tam wierzę w ciebie i jestem pewna, że żadnymi bzdurami nie będziesz sypał na obronie pracy, bo inteligenty z ciebie facet :) Ale jak coś będę trzymać za ciebie mocno w kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybyś usłyszała, co potrafię wymyślić, to byś się za głowę chwyciła. A mierzenie nie jest trudne. Bierzesz suwmiarkę i mierzysz prawie jak linijką (najpierw miało być linijką, ale ma być bardziej dokładniej, więc musiałem wziąć suwmiarkę i zobaczyć, jak się ją obsługuje...:)).

      Usuń
  3. Wymienione przez Ciebie książki czytałam dość dawno temu, ale wspominam je miło...

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam ostatnio, chyba w Newsweeku, artykuł o tym jak to Trzej muszkieterowie promują chamstwo, homoseksualizm, głupotę i jeszcze kilka największych plag tego świata - aż mi się zachciało wrócić do tej książki, bo kompletnie nie tak ją zapamiętałam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czegoś takiego nie pomyślałem Trzech muszkieterach, bo może i się biją, ale w słusznej sprawie, a czasy były, jakie były.

      To tak samo jak z Teletubisiami, które oglądaliśmy non stop. :)

      Usuń
  5. Czyli podsumowując w kilku słowach powrót do lektur z dzieciństwa.

    OdpowiedzUsuń
  6. Gerritsen z tego co o niej słyszałam pisze bardzo dobrze. Sama mam ją w planach, ale czy zdążę je zrealizować do października tego nie wiem. Wiem za to, że z dziwnych powodów ciągnie mnie do ponownego przeczytania "Darów anioła" (czytałeś może?). Ta seria chodzi za mną już od kilku tygodni z wielkim neonowym napisem: "PRZECZYTAJ MNIE!... TERAZ!". I choć staram się ruszyć do przodu, bo znów zalegam z recenzjami i innymi książkami do przeczytania, to jakoś mi to nie idzie. Chyba się poddam, bo ubóstwiam tą serię.

    Kojarzę wiele z tych książek, które wymieniłeś, ale za sobą mam jedynie "Szatana z siódmej klasy" i jedną przygodę z Panem Samochodzikiem. Musowe obydwie, bo wtedy jeszcze czytałam lektury. :)
    Życzę Ci miłego wyjazdu Jędrzeju i wracaj do nas szybko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, zabieram się od jakiegoś czasu (po tym, jak obejrzałem film i nic kompletnie nie pamiętałem z książki) i chyba w końcu muszę wyruszyć do biblioteki na łowy, bo to już za długo trwa.

      A na Gerritsen na razie się nie zawiodłem. Tym razem wziąłem jej pierwszy thriller medyczny i nie zrobiłem tego samego błędu, co Chmielewską i "Zapalniczką" (zamiast sugerować się tym, że książka powstała później niż lata świetności autorki, ja zasugerowałem się objętością; zbytnio na narzekałem, ale to nie była już ta dobra, stara Chmielweska, jaką poznałem w dwóch poprzednich kryminałach).

      Usuń
  7. Tytuły, które przeczytałeś, kojarzę zdecydowanie z latami dzieciństwa :) Ech, miło czasem powspominać...
    Podziwiam Cię za tę Twoją pracę badawczą, serio! Nigdy mnie nie kręciły takie rzeczy, ale naprawdę fajnie się czyta, że zajmujesz się czymś takim, ambitnie :) Życzę powodzenia, będę trzymać kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedyś dostałam na urodziny od koleżanki "Szatana z siódmej klasy" i trochę się dziwiłam, ze podarowała mi lekturę. Ale zaczęłam czytać i pamiętam, że byłam zachwycona! :). Ale innych książek tego autora już nie czytałam...

    Zapraszam do mnie na wyzwanie: "Stare, dobre czasy!"
    pasion-libros.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz pisać zbiorowe teksty o kilku książkach, a zgłaszać tylko te, które pasują do wyzwania i podsyłać jeden link. Nie ma sprawy. Dziękuję za udział w wyzwaniu :)

      Usuń
  9. Czekam na recenzję "Dawcy" :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. "Trzech muszkieterów" wspominam miło. Na pewno nie jest to dzieło tak wybitne jak " Hrabia Monte Christo", ale całkiem sympatyczna książka. I nigdy bym nie przypuszczała, że ktoś może uznać, że dzieło Dumas promuje chamstwo itp. Dla mnie to przede wszystkim powieść o przyjaźni :-D

    OdpowiedzUsuń