03 lipca 2013

David Foenkinos "Delikatność"


Tytuł: „Delikatność”
Autor: David Foenkinos
Wydawnictwo: Znak liter nova
Liczba stron: 204
Ocena: 2/6

Książka, która pojawi się w kolejnej notce, to podobno francuski bestseller. Kupiło go bowiem ponad milion francuskich obywateli. Ja natomiast mam trochę odmienne zdanie o tej książce.

Nathalie i Francois spotykają się pewnego pięknego dnia na ulicy. Mężczyzna zaczepia kobietę i zaprasza ją na kawę. Niby z pozoru błahe wydarzenie jest początkiem miłości i ich małżeństwa oraz znajomości, która kończy się śmiercią Francoisa. Ginie on w wypadku samochodowym ku rozpaczy Nathalie.

Od samego początku byłem nastawiony sceptycznie, jeśli chodzi o tę powieść. Pamiętacie może „Love story” Segala? Przeczytałem tę historię, a była ona mniej więcej w tej samej tematyce. Na początku mamy dwóch ludzi, którzy się w sobie zakochują. Bohaterka jednak umiera pod koniec książki (to chyba jedyna różnica). Z racji tego, że czytałem to strasznie dawno temu, imion bohaterów nie jestem w stanie teraz podać.

Mój sceptyzm nie przeminął do ostatnich kart powieści i szczerze powiedziawszy, dziwi mnie, co Francuzi zobaczyli w niej. Dla mnie była ona po prostu nudna i tyle.

Jeśli chodzi o dalszy rozwój wypadków: Nathalie nieoczekiwanie całuje Markusa (kolegę z pracy) i zaczyna się cyrk. Jak nie Nathali całuje Markusa, to Markus Nathalie, który w końcu stwierdza, że on nie może się z nią spotykać, urywa wszystkie kontakty, co skutkuje tym, że jednak nie dotrzymuje swojej obietnicy. Jak ją kocha, to po co wydaje komunikaty, których i tak nie spełnia? Może miało to podbudować napięcie w czytelniku, który znudzony ich całusami, oczekuje trochę więcej krwi, że tak powiem. Nie wiem. Może to tylko punkt widzenia faceta, wy, jako płeć piękna, na pewno inaczej to ocenicie. Poryw miłości to chyba najlepsze słowo.

Na okładce tylnej książki rozpisywano się o zaletach tej pozycji. Jednym z najczęściej wymienianych czynników na plus był humor. Ja go kompletnie nie zauważyłem. Udaremnienie przemytu mozzarelli czy fakt, że Francois przywalił Charlesowi miało być śmieszne? Kolejny znak zapytania. A jeśli chodzi o te „delikatne i wyrafinowane dialogi”, to były one dla mnie dialogami zwykłymi i nie mniej pospolitymi jak w większości książek.

Zakończenie, nie pytajcie, przewidywalne.

Teraz szykuję się do przeczytania „Stanu zdumienia”. Mam nadzieję, że na tym się nie zawiodę. Czasami promocje na Znaku są przydatne – za „Delikatność” zapłaciłem 10 zł zamiast 30 zł.
***
Dawno nie było piosenki, więc dzisiaj będzie "Seven devils" Florence+Machine. Znalazłem ją wczoraj i nie mogę się od niej oderwać. :)
 

16 komentarzy:

  1. A ja mimo wszystko chętnie sięgnę po tę książkę - może jako baba znajdę w niej coś dla siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. To, że książka jest bestsellerem, nie znaczy jeszcze, że się wszystkim podoba - generalnie ta etykietka już dawno przestała być dla mnie wyznacznikiem jakości :) W każdym razie "Delikatności" słyszałam już sporo dobrego więc chyba jednak może się podobać, ale jak widać nie każdemu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę tę książkę po raz któryś tam i czytałam już trochę o niej, jednak jakoś nie mam ochotę na nią. Nic do mnie nie przemawia.

    Florence jest GENIALNA! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie kręcą mnie takie książki... :D

    OdpowiedzUsuń
  5. "Stan Zdumienia" też mam, podobno świetne czytadło, ale okazji sprawdzić jak dotąd nie miałem (góra książek do przeczytania rośnie, a portfel chudnie). "Delikatności" raczej nie przeczytam, książka wydaje się zbyt bardzo kobieca ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Większość książek to bestsellery, a już dawno nauczyłam się, że nie można za bardzo na tym polegać. Za tę książkę oczywiście też podziękuję, jakoś mnie nie ciekawi.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrze wiedzieć, które książki omijać. ;)
    A piosenka świetna! Tak mi się spodobała, kiedy jakiś czas temu usłyszałam ją chyba w którymś serialu, że natychmiast kupiłam całą płytę. Nie żałuję.
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  8. Niedawno czytałam o filmie, ekranizacji. Mam zamiar obejrzeć, bo przeczytałam pozytywną opinię. Natomiast do książki nie zerknę, jakoś nie zachęciłeś. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wiedziałam, że lubisz takie książki. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawy wybór książki i jeszcze "Love story". Nie spodziewałabym się. Książkę jednak sobie odpuszczę. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie lubię przewidywalności. Raczej nie sięgnę po taką książkę.

    OdpowiedzUsuń
  12. Piosenka jest świetna, pomimo, że fanką Florence and the Machine nie jestem, przyznaję się bez bicia. Wolę nieco bardziej "skrzekliwe" piosenki, ale nie o tym miałam pisać!

    Jeżeli jest to kolejne płytkie "love story" to ja stanowczo podziękuję. Nie, żeby coś, czasem lubię coś banalnego, ale nie przesadzajmy. Swoją drogą chyba nawet wiem jak się skończy, ale nie chcę spoilerować.

    A blog jest świetny! Chyba pierwszy prowadzony przez faceta, który mi się spodobał (bez urazy). Dodałam do obserwowanych. :)

    P.S. Ta recenzja wydaje mi się taka... Powierzchowna. Liźnięta i już, pozamiatane. Chyba, że książką jest naprawdę aż tak płytka, że nie warto zagłębiać się w nią bardziej, w takim razie zwracam honor.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie myślałam, że ,,Delikatność'' jest taką banalną opowiastką miłosną. No cóż, współczuje, że się na niej zawiodłeś. Ja w takim razie również nie będę jej szukać, gdy wokół tyle innych zacznie ciekawszych książek.

    OdpowiedzUsuń
  14. Tak słabo?
    A po obejrzeniu ekranizacji myślałam, że książka jest warta dużo więcej niż 2/6. Można się czasami zawieść...

    OdpowiedzUsuń
  15. Zamówiłam sobie ją ostatnio i grzecznie czeka w kolejności .. Mam na nią całkiem sporą ochotę, ponieważ już sama ekranizacja przypadła mi do gustu :D Nie pozostaje mi nic innego, jak przeczytać "Delikatność" i przekonać się czy moja opinia będzie podobna do twojej :D

    OdpowiedzUsuń