21 sierpnia 2012

Oliver Potzsch "Córka kata"

Autor: Oliver Potzsch
Tytuł: "Córka kata"
Wydawnictwo: Esprit
Ilość stron: 472 
Ocena: 6/6
Kara śmierci już jest raczej przeszłością w Europie. Zainspirowany "Córką kata", wpisałem sobie pojęcie kary śmierci w wyszukiwarkę cioci Wikipedii, która bardzo dokładnie wyjaśniła mi to pojęcie. Jak się okazało kara śmierci była stosowana jeszcze PRL-u za gwałt czy zabójstwo, oczywiście, później została zniesona. Jak zobaczyłem, w jaki sposób karano ludzi w średniowieczu, trochę mnie to obrzydziło, bo metody były naprawdę bolesne. Wbijanie na pal, łamanie kołem czy egzekucje przez powieszenie były codziennością. Zresztą w "Córce kata" autor przedstawił kilka metod tortur i sposobów zabijania winowajców.
Schongau wstrząsają masowe mordy dzieci. Pierwsze z nich zostaje utopione i zgniecione między palami drewna w wodzie, drugiemu brutalnie zostało podcięte gardło, a trzecie dziecko zostało zabite w niemniej brutalny sposób. Posądzoną za te mordy zostaje akuszerka Marta, która według mieszkańców miasta miała pozabijać te dzieci, i być w kontakcie z diabłem. Dowody na jej winę są absurdalne dowody, jeżeli w ogóle możemy mówić o dowodach. Podstawowym dowodem w tej sprawie jest specjalna substancja, niby służąca czarownicom do lotu na miotłach, którą znaleziono w mieszkaniu Marty. Dodatkowo na ciałach zamordowanych dzieci pojawiają się znaki czarownic, czyli kółko z krzyżykiem, a po zbadaniu kobiety okazuje się, że ma ona znamię pod łopatką, które zostaje przekłute, a że nie płynie z niego krew, Marta zostaje uznana za czarownicę. Pożar magazynu miejskiego czy sabotaż przytułka kościelnego jeszcze bardziej pogarsza sytuację Marty.
I w tym momencie wkracza Jakub Kuisl, który rozpoczyna śledztwo. Głownym celem, rzecz jasna, jest uratowanie Marty przed śmiercią na stosie i torturami. Kat wraz  ze swoją córką i Simonem krok po kroku rozwiązuje tę zagadkę, można by powiedzieć po nitce do kłębka. Najdziwniejsze jest to, że mieszkańcy miasta chcą stracić akuszerkę, jak najszybciej się da, bez względu na to czy jest winna, czy też nie, z dwóch powodów. Do miasta ma przyjechać przedstawiciel księcia elektora, którego pobyt i wyżywienie będzie kosztowało majątek, a miasto już i tak nie może sobie pozwolić na większe wypadki. Gdyby przedstawiciel księcia elektora zaszczycił Schongau swoją obecnością nie skończyłoby się na jednym stosie, tylko na kilkunastu, a może nawet kilkudziesięciu, jak to było parę lat wcześniej, kiedy zabito około sześćdziesięciu kobiet, bo niby uprawiały czary.
Książka bardzo mnie wciągnęła. Autor nie pozwala na to, żeby czytelnikowi nudziło się. Liczne ucieczki, morderstwa, tajemnicze postacie (postać diabła na przykład) powodują, że ksiażka obfituje w niespodzianki i zwroty akcji. Bohaterowie bardzo przypadli mi do gustu. Szczególnie Magdalena (córka kata) i Simon (miejscowy medyk). Ta ich nieszczęśliwa miłość i śmieszne perypetie sprawiają, że książka obfituje nie tylko w trupy, ale też w wątek miłosny, który autor bardzo umiejętnie wplótł pomiędzy dochodzenie. W trakcie czytania tej powieści zacząłem się obawiać, ze ten cały diabeł jest naprawdę z piekła rodem. Trochę mi to nie przypadło do gustu, że autor zamiast trzymać się realiów, wplata jakieś wątki fantastyczne. Ku mojej radości, okazało się, że diabeł jest prawdziwym człowiekiem.
Autor bardzo dobrze odwzorował średniowieczne miasto i mentalność ludzi. W dobry sposób pokazał głupotę ludzi tej epoki, która przekraczała wszelkie granice. Czasami to po prostu szkoda gadać, co oni tam wyprawili. Akuszerka zabiła świnię jakiegoś pijaka, siedząc w areszcie, albo najlepszym sposobem na wyleczenie większości chorób jest upust krwi. Dla mnie to jest całkowity nonsens, ale muszę się pogodzić, że tylko najbogatsi mogli uczęszczać do szkół i że stan wiedzy średniowiecznych pseudonaukowców był mizerny. 
Było to jedno z moich pierwszych spotkań z kryminałem. Bardzo mocno spodobała mi się ta książka, trudno było się od niej oderwać,  i teraz widzę, że kryminały to bardzo ciekawy gatunek literacki. Może to za sprawą książki, nie wiem, ale ta pozycja zasługuje na uznanie. :)

13 komentarzy:

  1. By śmierć stała się bardziej znośna, wymyślono szubienicę i wiadomo, jakie były tego efekty. ;)

    Chętnie przeczytam "Córkę kata". ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta książka "chodzi" za mną od pewnego czasu, na pewno po nią sięgnę. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. książka bardziej popularna w blogosferze.

    OdpowiedzUsuń
  4. Słyszałam o tej książce. I pewnie kiedyś ją przeczytam, bo ma całkiem niezłą sławę wśród blogerów. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. no za mną też już od dawien dawna chodzi ta książka :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Recenzowałam tę książkę już jakiś czas temu. Bardzo dobra moim zdaniem. Podobało mi się szczególnie, że autor opisał ciekawie nie tylko tajniki katowskiej profesji, ale i realia małej, średniowiecznej mieściny.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam niewyobrażalna ochotę na tę książkę, a Ty mnie jeszcze dodatkowo torturujesz! :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedyś bardzo interesował mnie temat kar śmierci (jestem ich przeciwniczką) i sporo o nich czytałam. Co do tortur - one niestety nie należą do przeszłości, bo były stosowane nie tylko w średniowieczu, ale choćby w czasie II wojny światowej, a ostatnio na przykład w Iraku. To straszne, co jeden człowiek może zrobić drugiemu. "Córkę kata" mam już za sobą, świetna powieść :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hmm, brzmi ciekawie, chociaż raczej nie jestem zwolenniczką kryminałów :)

    OdpowiedzUsuń
  10. No nie wiem, jakoś mnie nie przekonuje ta recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  11. Książka ta mnie nie ciekawi, kiedyś czytałam fragment - nie moja tematyka .

    OdpowiedzUsuń
  12. Wcześniej nie wydawała mi się zbyt ciekawa, dzięki Tobie zaczynam zmieniać zdanie :) Jak gdzieś znajdę, to przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytałem :) Oczywiście też na plus, także od "Córki kata" zacząłem czytać kryminały :) Potem była już tylko Christie, ale "Córka" przedzierała we mnie nowe szlaki :)

    OdpowiedzUsuń