Tytuł: "Zdarzyło się w Marienbadzie. Miłość, polityka, intryga"
Wydawnictwo: PWN
Wydawnictwo: PWN
Ilość stron: 303
Ocena: 4/6
Ocena: 4/6
Edward VII. Dla jednych osób to postać dobrze znana, a dla drugich wręcz przeciwnie. Ja zaliczałem się do tych drugich, ale po przeczytaniu tej książki trochę mi się rozjaśniło o tej sławnej postaci. Dla osób, które nie lubią tego typu książek, rozważania o Edwardzie na 303 stronach to całkiem nudne i dziwne wywody, ale tak trochę autorka się rozwlekła.
Król Edward znany był ze swojego życia, które odbiegało od ówczesnych reguł. Pił, palił, ciągle flirtował i rozkochiwał inne kobiety, a jego żona zostawała na pastwę losu, kiedy on zabawiał się ze swoją kochanką... Takie było właśnie jego życie i postanowił wyruszyć do Marienbadu na coroczną samotną wycieczkę ze swoim psem (wabił się Cezar), grupką służących, opuszczając żonę oraz uciążliwe kochanki. Wiadomo, co trzeba robić, gdy król przyjeżdża do takiej miejscowości jak Marienbad, więc burmistrz zmobilizował całe miasto do przygotowania tego całego spektaklu na cześć Edwarda. W tamtych czasach Europa była dosyć niebezpiecznym miejscem dla królów, którzy żyli w ciągłym niebezpieczeństwie o to, czy tę podróż przeżyją, czy spoczną w trumnie. Do tak zaszczytnego zadania, jakim była ochrona króla, został mianowany inspektor Hepner. Był on niezmiernie potrzebny, bo osobisty agent króla nie mógł przyjechać razem z nim.
I teraz autorka wprowadziła Mitzie, która prowadziła swój własny warsztat kapeluszniczy. Przyjemnie jej się żyło, ale nie może to trwać wiecznie. Zakochała się ona bowiem w Edwardzie. Jako kapeluszniczka zrobiła królowi nakrycie głowy, które sobie zażyczył, oraz wyruszyła z nim na wycieczkę prywatnym samochodem króla. Ta wycieczka mogła przysporzyć wiele radości następcy tronu angielskiego, bo o mało co, a skończyłaby się śmiercią króla.
Autorka wplotła wątek detektywistyczny i kryminalny do tej książki. Wątek detektywistyczny wiąże się z ochroną króla przed różnymi spadającymi popielniczkami czy innymi czynami, które mogły jemu zagrozić. Inspektor Hepner przy udziale Betty (pozornie pisze pamiętnik, ale jest detektywem) powoli odkrywają cały spisek przeciw królowi.
Wątek kryminalny nie do końca się udał, moim zdaniem. Specjalistą od kryminałów nie jestem, ale po tym, jak pojawił się motyw trupa-mnicha, którego wyłowiono z bagna, w środku książki, to akcja dopiero rozwinęła się pod koniec powieści, ale o tym sza! Nie powiem Wam o tym, bo i tak dużo powiedziałem, a ta scena zmierza ku zakończeniu. P. Kaplan mogła trochę odejść od prawdy historycznej i wpleść bardziej dramatyczne wątki, a tu zaskoczenie, niekoniecznie pozytywne. Trochę żałuję, że ta książka nie mogła być napisana w oryginale po polsku, jeśli pisała to Polka, bo niestety nazwisko tłumacza pojawia się, ale cóż można zrobić.
Podsumowując, książka nie stanie się bestsellerem wakacyjnym, ale może ktoś, kto interesuje się historią
Anglii, przeczyta.
Anglii, przeczyta.
Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Wydawnictwu PWN:)
----------
Tytuł: "Zarządzanie stresem, czyli jak sobie radzić w trudnych sytuacjach"
Wydawnictwo: Edgard
Wydawnictwo: Edgard
Ilość stron: 205
Ocena: 5/6
Ocena: 5/6
Stres jest to reakcja organizmu, która przygotowuje organizm do większej aktywności. Mamy stres pozytywny i negatywny. Tyle pamiętam z mojej książki od biologii o stresie (no, może trochę więcej, ale nie będę Was zanudzał), ale czy nie warto czasami skorzystać z pomocy specjalisty? I oto właśnie przedstawiam poradnik pt. "Zarządzanie stresem" Mike'a Claytona.
Jak każdy poradnik, książka wprowadza czytelnika w świat stresu, jego rodzajów i potencjalnych stresorów w naszym życiu. Kolejne rozdziały pomagają skutecznie zwalczać ten stres. W tym wypadku autor postarał się i omówił prawie wszystkie sfery naszego życia. Jeżeli nie możesz poradzić sobie ze swoim otoczeniem: zorganizuj się; uwierz, że jesteś w stanie kontrolować swoje życie; twórz nowe znajomości; a na pewno poradzisz sobie ze stresem w swoim otoczeniu. "Kontrola nad fizjologicznymi reakcjami na stres", "Kontrola nad otoczeniem", "Kontrola nad czasem", "Kontrola nad nastawieniem", "Kontrola nad mentalną reakcją na stres" to są tytuły wszystkich rozdziałów, w których autor radzi czytelnikowi, jak eliminować stres.
Kolejnym ważnym rozdziałem jest rozdział pt. "Zarządzanie stresem w pracy". Ta część akurat może być przydatna dla menedżerów, którzy poszukują sposobu na walkę ze stresem w miejscu pracy. Autor podał kilka rozwiązań dla takich osób, które mogą mieć z tym problemy.
Oczywiście, nie można zapomnieć o konfliktach, które powodują sytuacje stresowe. Wątpliwości, jak rozpoznać konflikt, metody walki z konfliktami, mediacja i arbitraż nie będą nikomu spędzały snu z powiek po przeczytaniu tego rozdziału.
Jeden z ostatnich rozdziałów porusza temat zmiany, która może bardzo zmienić człowieka, ale też zestresować. Autor w bardzo ciekawy sposób pokazał mechanizm powstawania zmian i sposób walki z nimi. Oczywiście, nie pominął drogi, jaką człowiek musi pokonać, aby zwalczyć tę zmianę. Najpierw mamy wyparcie (mózg odrzuca niewygodne fakty i udaje, ze nic się nie dzieje) i emocje (tu chyba wszystko jasne. Potem następuje okres oporu (stan buntu, który nie pozwala zaakceptować zmiany. W końcu przychodzi okres rozpoznania, akceptacji i zaangażowania się w sprawę. Autor podkreśla, że aby zaakceptować zmianę należy przejść wszystkie etapy, bo nawet bez jednego nie jest się w stanie zaakceptować zmiany.
Wiem, że wielu z Was, komentując ten wpis, napisze, że nie ma zaufania do poradników, bo nie zawsze mówią prawdę, albo że poradniki są dla słabeuszy. Może wreszcie warto przekonać się do tego typu książek, co? Wydawnictwo Edgard dopełniło wszelkich starań, aby podręcznik był przejrzysty, a autor tłumaczy wszystko w zrozumiały sposób. Szata graficzna jest bardzo minimalistyczna, a podsumowania po każdym rozdziale są też bardzo przejrzyste. Nic dodać, nic ując, tylko przeczytać!
Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Wydawnictwu Edgard:)
---------
TAG goni TAG. Pozwolę sobie powtórzyć te słowa po Nevermore, która zaprosiła mmnie do kolejnej blogowej zabawy.
1. Bannerem jest owo zdjęcie, które pojawia się u mnie i u każdej oTAGowanej osoby.
2. Napisz, kto Cię oTAGował.
3. Wypisz wszystkie drobne rzeczy, które przychodzą Ci do głowy, które lubisz, które czynią Cię szczęśliwym, te wszystkie drobnostki, dla których warto żyć. Szczególnie te najdrobniejsze i te, które wydają się zbyt banalne, by je wymienić, ale które poprawiają Ci humor.
4. OTAGuj kilka osób.
Lubię:
- czytać książki, pisać o ksiażkach i prowadzić bloga (po napisaniu recenzji czasami mam ochotę pozbyć się mojego komputera, bo daje mi taką jazdę bez trzymanki:)). Myślę, że wielkiego zaskoczenia przy tym punkcie nie ma, bo wszyscy, którzy prowadzą bloga, tak mają. Zresztą blog zmusza mnie do regularnego czytania, a z tym kiedyś nie zawsze tak było.
- owoce. Brzoskwinie, truskawki i wiele, wiele innych, ale arbuzów nie cierpię i nawet nie włożę ich do ust.
- słuchać muzyki. Wszelkiego rodzaju popu, tego zresztą prawie każdy słucha, rock, muzyka klasyczna, heavy metal, rap czy hip-hop odpadają. Wśród moich ulubionych wokalistów i zespołów znajdują się: Adel, Florence+the Machine, Rihanna, Lady Gaga, Madonna...
- taniec. Siatkówka czy piłka nożna to nie moja bajka. Jeśli zobaczy mnie ktoś strzelającego bramkę, zobaczy czynność, która w moim słowniku praktycznie nie istnieje. Cha-cha, walce (no, może wiedeński już nie do końca, bo strasznie trudno się go tańczy, ale angielski już lepiej mi idzie) to jest mój żywioł. :)
- czytać książki młodzieżowe i przeznaczone dla dziewczyn. "Jeżycjada" czy książki p. Siesickiej, które męczyłem przez całe ferie i w końcu zmęczyłem wszystkie jej pozycje z biblioteki, są tego przykładem. Ostatnio wzięło mi się na książki o Ani z Zielonego Wzgórza i też konsekwentnie czytam ten cykl do końca.
- szczęśliwe zakończenia. Nie ma to, jak popatrzeć sobie na szczęście innych, kiedy się akurat tego szczęścia nie ma w swoim życiu prywatnym. :)
- komedie romantyczne. To też raczej należy bardziej do kobiecego świata, ale dlaczego je m. in. lubię, możecie zobaczyć w poprzednim podpunkcie.
- ciastka, ciasteczka, czekoladę, słodycze w każdym wydaniu. Bez słodyczy ani rusz, a potem efekt pojawia się na twarzy, niestety.
- jeśli chodzi o szkołę, najbardziej bliskie mojemu sercu są biologia i chemia.
- jeść płatki "Cornflakes" z jogurtem brzoskwiniowym czy "Monte":), ale nigdy z zimnym mlekiem. Nie wiem, jak ludzie mogą jeść płatki z zimnym mlekiem i miodem, albo pić zimne mleko prosto z kartonika, jak to jest pokazane w wielu filmach.
- seriale. "Brzydula", "Majka", "Prosto w serce", "Julia" czy "Prawo Agaty" to są te seriale, które uwielbiam. "M jak miłość" chyba bym do grupy moich ulubionych filmów nie zaliczył.
Nie, te książki są nie dla mnie. Fabuła pierwszej mnie nie zainteresowała, a druga to poradnik (nie cierpię).
OdpowiedzUsuńCiekawe odpowiedzi ;)
Jezuuuu! znalazłam sobie partnera do tańca towarzyskiego :) też uwielbiam taniec :) zwłaszcza łacinę :)
OdpowiedzUsuńJak mam słynąć z długich komentarzy, to nie będę odstępowała od reguły;)
OdpowiedzUsuńCo prawda, ukochałam sobie czasy wiktoriańskie słynące z cnoty, jednak edwardiańskie są równie pociągające dzięki swej awangardowości. Dlatego mimo przeciętnej (jak na Ciebie) oceny, z przyjemnością sięgnę po "Zdarzyło się w Marienbadzie".
Co do poradników, nigdy nie uważałam, że są one dla słabeuszy. Rezygnuję z nich, ponieważ nie pociągają mnie takie tematy, wręcz nudzą. I nie przekona mnie ani cudowne wydanie, ani przystępny język.
Zabawa lubię - ja jeszcze nie brałam udziału, jednak kilka zaproszeń już dostałam. Teraz tylko trzeba zebrać się w sobie i napisać posta.
Sama lubię tańce (towarzyskie czy nie). Jednak treningu zaprzestałam trzy lata temu (albo dwa, dokładnie nie pamiętam). Teraz trochę żałuję, jednak nie wyobrażam sobie, jak miałabym aktualnie wszystko pogodzić.
Owoce, słodycze, książki dla dziewczyn - lubię to!
Gorzej ze szczęśliwymi zakończeniami. Czasem wolę, żeby na koniec ktoś umarł, a nie wszyscy się ciesząxD
Szkoda mi tego wątku kryminalnego, ale tak czy inaczej lubię historię Anglii (a język jeszcze bardziej :)), więc tę lekturę mam już na oku. Jeśli chodzi o drugą książkę - w trakcie wakacji o stresie na szczęście nie myślę, ale być może przyda się już niedługo...
OdpowiedzUsuńBiologia... o rany, nie znoszę! Ale już komedie romantyczne lubię :)
Z przyjemnością przeczytam "Zdarzyło się w Marienbadzie", bo nie omijam żadnej książki, w której znajduje się choć pierwiastek historii. :P
OdpowiedzUsuńCo do zarządzania stresem, to chyba mam jakieś o tym pojęcie, bo mój stres jest zawsze mobilizujący i zupełnie mi nie przeszkadza. :)
Książki nie dla mnie. Historycznych nie lubię, a poradniki... Mnie nigdy nie przekonywały,a na ile siebie znam, pewnie byłabym nawet zbyt leniwa, aby je próbować wprowadzić w życie.
OdpowiedzUsuńCo do TAGu - niektóre odpowiedzi zaskakujące, za to wiele pasuje i do mnie. Choć akurat nigdy nie jadłam płatków z jogurtem, hmm... Trzeba spróbować :)
Twoje wypowiedzi są rewelacyjne- sama chyba bym napisała identycznie, jak ty:-)
OdpowiedzUsuńCo do książek, to tym razem spasuje, gdyż na chwilę obecną, mam zbyt dużo innych zaległości czytelniczych, ale może kiedyś...
Lubię książki z historią w tle, dla mnie to gratka:)
OdpowiedzUsuńNiestety żadna książka nie jest dla mnie.
OdpowiedzUsuńTę pierwszą książkę chętnie przeczytam. Jak najbardziej dla mnie. Za to druga wręcz przeciwnie.
OdpowiedzUsuńCo do obu książek to spasuję, zupełnie mnie nie przekonałeś...
OdpowiedzUsuńA co do Twoich odpowiedzi to są hmm...ciekawe :)
Książki raczej sobie odpuszczę, chociaż ta pierwsza wydaje się całkiem ciekawa. Jak ja lubię takie zabawy! Dzięki nim można poznać innych blogerów, udzieliłeś ciekawych odpowiedzi. Pozdrawiam i życzę dobrej pogody w te wakacje. :)
OdpowiedzUsuńA ja właśnie bardzo lubię poradniki. Swego czasu czytałam dużo na temat nerwic i pozytywnego myślenia. Myślę, że książka o stresie również wpasowałaby się w taką tematykę. Chętnie bym do niej zajrzała.
OdpowiedzUsuńteż zaliczam się do tych nieznających ;) jakoś nie fascynuje mnie czytanie o męskich podbojach.
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam historię Anglii, więc z przyjemnością przeczytam :)
OdpowiedzUsuńBiologia i chemia?! Ja z tymi przedmiotami nie trzymuję! wolę matmę i fizykę ;)
Kilka wskazówek na temat jak okiełznać nerwy w sytuacjach stresowych by mi się przydały. Niestety jakoś nie mogę się przemóc i przekonać do poradników.
OdpowiedzUsuńCo do pierwszej książki. Lubię literaturę opartą na faktach, ale na hasło "nudne i dziwne" zaczynam się wahać. ;)
http://soy-como-el-viento.blogspot.com/
Ta pierwsza książka zdecydowanie do mnie nie przemawia, nie zaczytuję się raczej w tego typu pozycjach, ale za to druga wygląda ciekawie. Myślałam o przeczytaniu tej pozycji jeszcze przed maturą, ale jakoś nie wypaliło. Może uda mi się niedługo po nią sięgnąć, bo poradniki Samo Sedno są naprawdę świetne.
OdpowiedzUsuńA co do piosenki Afromental - jest świetna, chyba najlepsza z ich dotychczasowego repertuaru ;)
Jej, ostatnio wiele recenzentów pisze po dwie recenzje w jednym poście. Co was napadło? Pierwsza książka, to tak pół na pół. Trochę nie dla mnie, ale jakbym musiała, to może. Druga zdecydowanie nie dla mnie, nie teraz. Kiedyś może by mi się spodobała, ale teraz już nie jest mi potrzebna.
OdpowiedzUsuń