Autor: Cassandra Clare
Tytuł: "Miasto kości"
Wydawnictwo: Mag
Ilość stron: 507
Ocena: 5/6
Chyba wpadłem w wampiromanię. Tak się składa, że właśnie recenzuję drugą książce o podobnej tematyce. I tak spostrzegłem, że niby każda książka jest pisana tak samo, a prawie tak samo wciągająca i ciekawa (na razie przeczytałem dwie takie pozycje, więc nie wiem do końca czy to jest sprawdzalne we wszystkich sytuacjach).
Główną bohaterką książki "Miasto kości" jest Clarissa Fray. Niby to zwykła dziewczyna, która wpada w różne kłopoty, ale jest coś innego w niej. Wraz ze swoim przyjacielem, Simonem, idzie na dyskotekę. I tak też po raz pierwszy spotyka się z Nocnymi Łowcami, którzy łapią demony. Jest świadkiem śmierci jednego z demonów, ugodzonego nożem.
Potem nic szczególnego się nie dzieje, ale akcja nabiera tempa w chwili porwania matki Clary. Kobieta znika bez śladu, a Clary atakuje potwór, który próbuje ją zabić. Oczywiście, tak się nie dzieje, dziewczyna wygrywa z potworem, ale też nie obyło się be pomocy Jace'a. Jest on jednym z tych Nocnych Łowców.
Zaprowadza ją do instytutu, gdzie poznaje nowych ludzi i zaprzyjaźnia się z nimi.
Potem wraz z Jace'em wraca do swojego domu. Jej matka oraz wszystkie sprzęty zginęły z domu. Jace nie wydaje się być zdziwionym, bo jest udaje strasznie doświadczonego, zresztą taki był. Spotyka ich tu masa przygód między innymi z madame Dorotheą, która nie okazuje się być normalną starszą panią, a potworem, który próbuje zabić naszych bohaterów.
Przez książkę przewija się też wątek bariery w mózgu Clary. Jest ona założona po to, aby nastolatka nie pamiętała swojego dzieciństwa. Jocelyn, matka Clary, odwiedzała Mugnusa Bane'a, który co kilka lat zakładał je tę magiczną blokadę. Clary chce odkryć swoją pamięć, więc do instytutu zostają wezwani Biali Bracia, którzy wyglądają okropnie, ale mają zdolność czytania w myślach. Niestety, próba nie udaje się z powodu wyżej wspomnianej blokady. Po tych wydarzeniach akcja nabiera jeszcze większego tempa. Luke pomaga Clary, przywódca instytutu ucieka wraz z kielichem i okazuje się być sprzymierzeńcem Valentine'a, a sam Valentine wyjawia straszną tajemnicę o rodzinie Clary. Nie mogę jeszcze nie wspomnieć o akcji ratunkowej Simona, która przysporzyła im dużo kłopotów z wampirami i wilkołakami. Autorka daje czytelnikowi nową porcję zaskoczeń i ciekawych sytuacji, od których nie można się oderwać.
Postacie są w tej książce naprawdę nieprzewidywalne. Ciągle się zmieniają. Jedni zdradzają, drudzy zabijają z zimną krwią, a reszta nawraca się, kiedy główna bohaterka potrzebuje pomocy. Nie powiedziałbym, że Clary była jakaś nadzwyczajna. Większość takich trylogii opiera się na tym, że główny bohater ma jakąś nieodkrytą moc, która nagle w jakimś momencie jego życia "wyskakuje", bo mu nagle jest potrzebna. Zaskoczeń było tu dużo, ale było też kilka rzeczy do przewidzenia. Wiadome od początku jest, że Clarissa przeżyje, bo bez niej nie byłoby tej trylogii. I o dziwo autorka nie pokazała tylko i wyłącznie wampirów czy wilkołaków, owszem, ale znalazły się też tutaj inne istoty, które według autorki powstały w taki czy inny sposób (elfy, gnomy, czarownice czy wcześniej niespotkani Nocni Łowcy). Poruszenie tematu rodziny przeszłości rodzinnej już też nie było czymś oryginalnym. Książkę można scharakteryzować jako mieszaninę wybuchową składającą się z wampirów, wilkołaków, homoseksualistów, elfów, aniołów, gnomów, czarownic i wielkich, nieprzewidywalnych przygód.
Podsumowując, mogę stwierdzić, że książka mi się spodobała i mogę ją polecić każdemu, nawet temu, który nie cierpi takich tematów. Ja też broniłem się od nich rękami i nogami, ale okazały się bardzo ciekawe.