15 lipca 2013

Jo Nesbo "Karaluchy"

Tytuł: „Karaluchy”
Autor: Jo Nesbo
Wydawnictwo: Audioteka i Wydawnictwo Dolnośląskie
Liczba stron: był to adiobook, co mówi samo za siebie:)
Ocena: 6/6 

Jo Nesbo już krąży i krąży, i krąży po blogosferze, że aż trudno nie przeczytać jego żadnej książki. Mi to się udało dzięki audiobookowi, który wygrałem u Elen U z okazji konkursu z Jo Nesbo. I nie żałuję.

Norwegią wstrząsa zabójstwo ambasadora w Tajlandii. Zostaje on brutalnie zabity nożem w jakimś podejrzanym miejscu. Sprawa jest o tyle nieciekawa dla państwa norweskiego, bo ambasadora zabito w domu publicznym. Norwegia stara rozwiązać się zagadkę tajemniczej śmierci tak ważnej osoby w państwie, tak aby media nie dowiedziały się o jego podejrzanej działalności. Policja szykuje się na rozwiązanie zagadki i wysyła do Tajlandii nie kogo innego jak Harry'ego Hule.

Główny bohater to pijak i hulak, wręcz alkoholik, nieprzestający praktycznie nigdy pić. Wyjeżdża do Tajlandii w celu odkrycia zabójcy, gdzie poznaje Liz Cromley. Liz to policjantka o nietypowej urodzie, bowiem brakuje jej brwi i jest kompletnie łysa. Śledztwo zaczyna się rozkręcać, a czytelnik nie może narzekać na nudę.

Przyznam się, że już od dłuższego czasu miałem ochotę przeczytać jakąkolwiek książkę Jo Nesbo. Udało mi się i jestem po prostu zachwycony. Dużego porównania nie mam, bo to dopiero pierwszy audiobook w moim życiu, a kryminałów też wiele się nie naczytałem, więc i tutaj nie za dobrze.

Książka zaskakuje czytelnika na każdym kroku i nie ma tu mowy o zgadywaniu, kto stoi za zabójstwem (ja przynajmniej nie próbowałem:)). Autor stworzył tylu bohaterów, którzy na początku wydają się czyści jak łza, a potem Harry odkrywa kolejne karty z ich życia, stawiające inne światło na całą sprawę.

Przed sobą mamy kolejną książkę z nieustraszonym, najlepszym i w ogóle naj detektywem. Harry Hole ma oczywiście wady, ale jak to w literaturze bywa, ze wszystkich kłopotów się wygrzebuje. Przywiązany do dna basenu - wychodzi z tego cało, wyrzucony przez okno z któregoś piętra (nie wiem którego, ale nisko to raczej nie było) - wychodzi cało... Ciągle wymyśla jakieś hipotezy, wszystko wie albo się dowiaduje, przez co Liz wychodzi na jakąś kompletną idiotkę, która nic nie wie o prowadzeniu śledztwa i pracowaniu w policji. Heros a nie człowiek. Mimo tego, nie da się tego człowieka nie polubić. :)

Jak już wspominałem książka nie pozwala się zanudzić na śmierć. Autor co rusz wymyśla coś nowego: to porwanie, nieustanne przesłuchanie, to znów jakieś bijatyki czy odcinanie rąk. W tej materii spisał się doskonale, a zakończenie dorównuje całej książce.

Tyle na temat fabuły i bohaterów. Był to audiobook, więc czas i na ten temat się wypowiedzieć. Jako audiobook ta produkcja była doskonała. Znani aktorzy, doskonale grający swoje role, nie odstawali zbytnio od doskonałej muzyki Wojtka Mazolewskiego. Dźwięki miasta i liczne odgłosy spowodowały, że ta produkcja stała się jeszcze bardziej wiarygodna, jeśli chodzi o Bangkok. Klimat stworzony przez narratora i dźwięki bardzo mi się spodobały.

Po wysłuchaniu tego audiobooka stwierdziłem, że ta forma czytania książek nie jest zła. Nie trzeba skupiać się na tekście i można bardziej wczuć się w klimat danej książki, ale tak do końca przekonany nie jestem. Ta bezczynność przy słuchaniu nie za bardzo mi przypadła do gustu. Wolę się skupić na tekście książki (nad tym trzeba też się skupić, ale to co innego moim zdaniem), nie latać po komputerze czy przeglądać inne książki, które mam pod ręką (tak było w moim przypadku podczas słuchania).

Mam nadzieję, że jak najszybciej weźmiecie się, jak nie za audiobook, to chociaż za książkę, bo myślę, że czeka Was bardzo ciekawa podróż przez Tajlandię z Harry'm Hole. :)

24 komentarze:

  1. Kurde, i chyba ja się skuszę... Właśnie krąży i krązy z blogosferze i poza nią i aż mi ślinka leci :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Już sam tytuł sprawił, że mam ciarki, ale jednak po przeczytaniu recenzji stwierdzam, że się na nią skuszę. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. I ja miałam szczęście wygrać tego audiobooka, a w zasadzie słuchowisko, bo chyba ta nazwa jest bardziej właściwa dla tego przedsięwzięcia. Jak na razie zwlekam z przesłuchaniem tej książki, przed "Karaluchami" wolałabym poznać pierwszą część- "Człowieka nietoperza".
    Cieszę się, że Ci się podobało, są szanse, że i mnie ten kryminał wciągnie bez reszty :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze chyba nie jestem gotowa na audiobooki, ale wiem, że ten autor potrafi świetnie pisać (same dobre recenzje zbiera). W końcu muszę coś przeczytać jego autorstwa. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba i ja muszę wreszcie skusić się na tę formę książki i posłuchać chociaż z jednego audiobooka a potem wyrazić swoje niezadowolenie bądź na odwrót. Całkiem niedawno nabyłam nawet ,,Ptaszydło' w tej wersji, więc może go przesłucham. Jak mi się spodoba to sięgnę po ,,Karaluchy''.

    OdpowiedzUsuń
  6. Na audiobook się nie pokuszę, ale wersja papierowa czemu nie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Na półce leżą dwie książki z tej serii, jednak jeszcze nie mogę się przemóc. Może to dlatego, że ja kryminały czytam tylko wtedy, gdy i mi jest źle (jakoś się wtedy utożsamiam z głównymi bohaterami, którzy zazwyczaj w życiu codziennym nie są normalni :D)? W każdym razie, na razie czekam na "odpowiedni moment".

    OdpowiedzUsuń
  8. Audiobooki to dobra, pamiętam, że gdy omawiałem w szkole pozytywizm, nie było łatwo nadążyć z książkami bez pomocy lektora :)"Lalka", "Potop", "Zbrodnia i kara", a to jeszcze nie koniec :) A o opisywanym przez Ciebie pisarzu słyszałem, może kiedyś mi wpadnie w ręce :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie znam jeszcze twórczości tego autora, ale masz rację, że jest go ostatnio w blogosferze sporo. Do tego Twoja zachęcająca recenzja. Chyba muszę się skusić.

    OdpowiedzUsuń
  10. Audiobookom mówię stanowcze 'nie', bo mnie usypiają, a co do tytułu- jak na razie przede mną "człowiek- nietoperz" ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Audiobook chociażby nie wiem jak dobry trochę mnie odrzuca, ale książkę zaczęłam czytać i już zrobiła na mnie dobre wrażenie !

    OdpowiedzUsuń
  12. Tytuł raczej nie dla mnie. Tak samo jak audiobooki. Ciężko mi się przy nich skupić. Może to kwestia przyzwyczajenia, ale mniejsza. : D

    OdpowiedzUsuń
  13. Słyszałam o tym autorze, jednak nie miałam okazji przeczytac nic z jego twórczości... Muszę to zmienic, lecz koniecznie w formie papierowej - za audiobookami nie przepadam.

    Miłego dnia.
    www.okiem-recenzenta.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  14. zapraszam do siebie :) dopiero zaczynam recenzjować i to w formie youtubowej, może przypadnie Ci do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie lubię audiobooków, ale książce nie mówię nie ;) Mam za sobą już "Człowiek nietoperz", więc pewnie prędzej czy później sięgnę po kolejne tytuły. Nie jestem wielką fanką kryminałów, ale raz na jakiś czas lubię je poczytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Za audiobookami nie przepadam, ale po książkę w wersji papierowej sięgnę bardzo chętnie :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Powiem szczerze, że do audiobooków jakoś nie jestem się w stanie przekonać. Dla mnie książka musi być książką. Tudzież książką z PAPIERU I TUSZU, o. Piszesz, że dzięki dźwiękom mogłeś bardziej wczuć się w klimat. Osobiście uważam, że wyobraźnia mi do tego w zupełności wystarczy. Wystarczy do tego, aby widzieć i słyszeć to co się chce. To tyle na temat audiobooków.
    Co do samej książki, to raczej nie dla mnie. Na początku, owszem wydawała mi się ciekawa, ale im dalej zagłębiałam się w recenzję, tym bardziej ochota na nią mi przechodziła. Główny bohater wydaje mi się taki... "Papierowy". Wszystko mu wychodzi, wszystko wie, zawsze ze wszystkiego się wygrzebuje... No żyć nie umierać, może ja też powinnam wyskoczyć przez okno i polatać. ;o
    Lektura jednak wielkiego plusa zyskała ode mnie za miejsce akcji. Norwegia na równi ze Szwecją zawsze mnie do siebie przyciągała. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja Nesbo mam ciągle w planach i mi akurat trudno dojść do jego ksiażek. Norweskie kryminały są jednak zwykle na wysokim poziomie, więc pewnie w końcu przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Jeżeli chcesz zacząć czytać Koontza, to mogę Ci jeszcze polecić "Opiekunów", mnie się bardzo podobała, pomimo tego, że jest stara (wydana w 1993 bodajże). Tego autora czytałam jeszcze "Łzy smoka", ale mnie osobiście nie podeszła. Może Tobie się spodoba. :)

    OdpowiedzUsuń
  20. No właśnie ja mam ten problem: nie potrafię siedzieć bezczynnie przy słuchaniu. A jak się czymś zajmę, to zapominam, że miałam słuchać. :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Książki Nesbo nie pozwalają zanudzić się "na śmierć", nie pozwalają też nudzić się nawet troszeczkę;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Jak widzę tę okładkę, od razu mam ochotę powiedzieć "brr" :) Ale że dawno nie czytałam dobrego kryminału, chętnie bym do niej zajrzała. A z tymi audiobookami rzeczywiście bezczynność może dobić, no ale zawsze można ją zastąpić np. sprzątaniem :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Bardzo się cieszę, że się podobało ^^ Warto było brać udział w moim konkursie :D

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja ostatnio sięgam po audiobooki, słucham w czasie mycia naczyń, zakupów itd, więc z bezczynnością nie mam problemu :) A "Karaluchy" właśnie były ostatnim audiobookiem, który przesłuchałam - i baaaardzo mi się podobało. Aż nie chce się sięgać po nic czytanego przez jedną osobę :)

    OdpowiedzUsuń